Ostrożeń polny Cirsium arvense trafił do świata sztuki poprzez pewien projekt dekoracji malarskiej do kościoła Franciszkanów w Krakowie, w roku 1895. Nie trzeba chyba dodawać, że autorem barwnego pastelu na papierze był Stanisław Wyspiański (*1869 ?1907), zafascynowany roślinami, które spotykał na swej drodze podczas wypraw do podkrakowskich wsi.
Wszechstronny geniusz Wyspiańskiego pokazuje wystawa, którą mogłem podziwiać w Muzeum Narodowym w Krakowie. Krakowskie Planty w zimne lutowe dni nie są tak odstraszające jak tysiące innych miejsc o tej porze. Szarymi jak odcienie pasteli ulicami można było dotrzeć na wystawę pokazującą fenomen polskiego artysty. Jego bunt wobec klasycznej, akademickiej konwencji spod szyldu Jana Matejki (*1838 +1893) wyrasta z botanicznych analiz Wyspiańskiego. Jest tu także próba łączenia wyrafinowanej ornamentyki roślin ze sztuką, która poszukuje nowego wyrazu geometryzacji i lekkiej stylizacji, przyprószonej poezją i dramatem. Oto cały bulwar krakowski i jego cudowne dzieci, by wspomnieć o śpiącym Mieciu, Stasiu i Helence. Wyspiański, zafascynowany ostrymi kontrastami barwnymi, wprowadza do swoich prac linearne podkreślenia kształtów, które wywołują efekt dekoracji z pogranicza surrealizmu. Tak stosowana stylizacja nawiązuje do secesyjnych motywów architektonicznych, art nouveau. Gdybyśmy szukali inspiracji, to nie można pominąć w tym momencie protoplasty nurtu, pięć lat starszego Henri de Toulouse-Lautreca (*1864 +1901), któremu Bóg, podobnie jak Wyspiańskiemu, dał krótkie, trzydziestoparoletnie życie. Wyspiański i Toulouse-Lautrec jawią mi się jako czołowi przedstawiciele nurtu wytyczającego nową konwencję – nie tyle sztuki, co raczej w ogóle sposobu postrzegania świata. Bardziej przez pryzmat plakatowego, graficznego przekazu.
Wyspiański, zafascynowany organicznymi formami roślin, odnajduje ich piękne formy w swojskiej lokalności Podhala, w tradycji góralskiej i jej bogatej ornamentyce, wzorowanej motywami roślinnymi. Wyspiański stara się zgłębić tajemnice świata roślin i wejść w jego duszę, co widzimy choćby w liście do przyjaciela, poety i dramaturga z tego samego pokolenia – Lucjana Rydla (*1870 +1918):
Tymczasem wycieczki na Bielany, nad Wisłę, nad łąki po kwiaty i stylizowanie do lamp, świeczników, kolumn, słupów, pasów, fryzów i ścian. Jest to cały świat lśniący się, dziwny, chcę się wżyć w niego. Jakie tam cuda! Wśród podkrakowskich cudów jest też prezentowany tu w pastelu Wyspiańskiego ostrożeń polny, który fitoterapeucie kojarzy się z mieszankami przeciwreumatycznymi, przyspieszającymi kuracje odchudzające i odtruwające. Wystawa Wyspiańskiego w Krakowie uświadomiła mi, że potrzebuję dobroczynnego działania ostrożnia polnego, by odtruć się ze złudnego przekonania, że współczesność, poprzez poziom abstrakcji, wyszła o wiele dalej w sposobie ujawniania w sztuce relacji pomiędzy człowiekiem a naturą, niż XIX-wieczni artyści. Nic bardziej mylnego! Wyspiańskiego „wżycie się” w świat roślin pokazuje, czym jest sztuka w swej istocie, czym jest piękno i kim jest człowiek w tym procesie pojmowania i łączenia świata z rzeczywistością. Szelest gołębich skrzydeł nad ostrożniem polnym przeniósł się w gwarne uliczki Kazimierza. Zasypana w śniegu paleta nadwiślańskich roślin leczniczych – jaskółczego ziela, wyki siewnej, robinii akacjowej, macierzanki i białuszki przykopnej – pokazują, że Wyspiański w swych subtelnych studiach roślin stoi na równi z Leonardem da Vinci (*1452 +1519). Obydwaj osiągnęli mistrzostwo w malowaniu roślin, które nie polega tylko na odtworzeniu wizerunku, kształtu ale na czymś co artyści określają jako „wżycie się” w ten cały lśniący, kolorowy, dziwny świat roślin leczniczych.