Minister zdrowia stwierdził w TV, że pragnie mieć absolutnie czyste sumienie. Można się domyślać, że takowe posiada bo jeżeli państwo może istnieć teoretycznie, to dlaczego sumienie nie mogłoby istnieć tak samo… Tak więc w pełnym komforcie psychicznym podejmowane są, skierowane przeciwko życiu, decyzje w sprawie in vitro i pigułki dzień po.
Na rynku funkcjonuje ponad 20 tysięcy suplementów diety – w zdecydowanej większości niezgodnie z prawem. Kto za to odpowiada? Główny Inspektor Sanitarny – oczywiście! Ale tylko teoretycznie, bo mimo że urzęduje od kilku lat, tak naprawdę jest jedynie pełniącym obowiązki, bez pełnej odpowiedzialności, więc też najprawdopodobniej sumienie ma również czyste…
W kwestii suplementów zadałem sobie szereg pytań: Czy reklamy SD w mediach są etyczne? Czy lekarze i farmaceuci znają na pewno granice pomiędzy lekiem a suplementem diety? Czy pacjenci zdają sobie sprawę z zagrożeń ze strony SD? Czy SD spełniają oczekiwania nabywców? Czy państwowa administracja i wymiar sprawiedliwości chronią obywateli? Czy opiniotwórcze środowisko naukowe zachowuje się jak trzeba?
Po chwili refleksji odpowiedziałem sobie: Tak, ale tylko teoretycznie! Następnie uświadomiłem sobie, że Polska Rada Leku Roślinnego wywalczyła co prawda wprowadzenie do ustaw Prawo farmaceutyczne i Ustawa o bezpieczeństwie żywności i żywienia korzystnych dla leku roślinnego regulacji, lecz nasz sukces jest tylko… teoretyczny. Tak naprawdę bowiem prawo w naszym kraju nie jest przestrzegane, a wobec złej woli urzędników o czystych sumieniach, jesteśmy bezsilni.
Jako prezes Rady okazałem się za mało efektywny i skuteczny. Nie mam więc poczucia absolutnie czystego sumienia…