Człowiek i PasjeSztukaWyjść przed szereg?

Wyjść przed szereg?

Nasze europejskie oko – przyzwyczajone do Tycjanów, Rafaelów, Rubensów – bez entuzjazmu reaguje na minimalistyczne przedstawienia malarzy z Chin i Dalekiego Wschodu. Nie rozumiemy zwłaszcza charakterystycznej cechy ich dzieł: pozostawiają w swoich obrazach mnóstwo pustej przestrzeni. Laikowi może to się nawet kojarzyć z jakąś nieporadnością, naiwnością… Chińscy mistrzowie malowali obiekty zredukowane czasem tylko do znaku, który miał określać istotę przedmiotu. Brak nam, odbiorcom Rubensa, ekspresji obfitującej w wielość szczegółów, linii, plam, kolorów.

Malarz Mu Qi namalował w roku 1250 Sześć owoców persymony (tusz na papierze, 36 x 38 cm, Kyoto, Japonia). Artysta nie próbuje naśladować natury, jak w klasycznym malarstwie europejskim, zgodnie z teorią sztuki Arystotelesa. Nie kopiuje rzeczywistości. Jego celem jest najpierw obserwacja. Potem, przed kartą papieru, z pamięci wywołuje obraz, który zasiał w sobie! Tak powstały zapewne owoce persymony i tak powstawały pejzaże w kulturze dawnych Chin.
W tak rozumianej sztuce obraz staje się spektaklem, ponieważ należy odtworzyć to, co się widziało i czuło. Nie jest to lustrzane odbicie rzeczywistości, lecz próba ukazania, co się dzieje z rzeczywistością, którą artysta przeżywa wewnętrznie. Pomiędzy pozornie ukazanymi owocami, czystymi znakami i pustą przestrzenią tła istnieje dynamiczna relacja, oddająca emocjonalny stosunek artysty do malowanych obiektów. Według artystów chińskich, należy to robić szybko i sprawnie. W kulturze europejskiej ten sposób myślenia pojawi się na przełomie XIX i XX w. w postaci intuicjonizmu Henri Bergsona, który również inspirował artystów. Ale to dalekie skojarzenie. W sztuce chińskiej malarstwo zdaje się kwestią wypracowania perfekcyjnych ruchów, gestów ręką trzymającą pędzel. Zabieg ten szczególnie widoczny jest w malowanym znaku, literze alfabetu chińskiego. Ogonki owoców na obrazie przypominają chińskie litery, namalowane jednym szybkim, precyzyjnym ruchem ręki. Ten sam sprawnie wyćwiczony ruch zakreśla kulisty kształt owoców.

Mimo to (a może właśnie dlatego…), każdy owoc persymony wygląda inaczej, nie ma dwóch identycznych. Różnią się kształtem i kolorem, każdy ma inny odcień, walor. W kompozycji dominuje pusta przestrzeń, z horyzontalną linią owoców zawieszonych w powietrzu, z której to jeden owoc wychodzi przed szereg. Odizolowany od reszty, oderwany od poziomo ustawionego szeregu, wprowadza przestrzeń jako odległość od reszty owoców. Jest to zarówno przestrzeń relacji pomiędzy owocami a tłem, jak i pomiędzy artystą a jego pracą. Wyczuwalny jest w obrazie moment napięcia, poprzez poruszenie, które wywołał owoc nieco poniżej szeregu. Zgubiony został logiczny sens jednej poziomej linii, pro widywalności i logice. Owoc „banita” zaczyna wyrażać więcej niż pięć pozostałych. Ale co właściwie wyraża? Jak odczytać ten zabieg malarski? Dzięki wyjściu przed szereg, wprowadzeniu pozornego bałaganu w matematyczną zasadę, wyłamaniu się spod sztywnej reguły, konwencji i rutyny, manifestuje jakiś protest, niezgodę. Tego jednak dokładnie nie zrozumiemy. Czy Mu Qi sprzeciwia się roli artysty zamkniętego w regułach monasteru, czy roli przeciętnego obywatela podległego despotycznym cesarzom?

Ostatni owoc, po prawej stronie, także wymyka się z szeregu, chowa się. To nie przypadek decydował o ustawieniu tych sześciu owoców persymony, lecz świadoma, przemyślana idea malarza. Zaryzykuję pewną interpretację obrazu: owoce persymony to ludzie, z którymi żyjemy. Mamy trzy rozwiązania: albo staniemy w jednym szeregu i przybierzemy postać drobinki z tłumu, masy; albo schowamy się za ludźmi i żyć będziemy w ich cieniu; albo wychodzimy przed szereg, ryzykując utratą „dobrej opinii” o sobie i wykluczeniem. W pierwszym i drugim przypadku nie realizujemy własnego człowieczeństwa. W ostatnim rozwiązaniu ryzykujemy, wypadamy ze wspólnoty, ale – paradoksalnie – podkreślamy swą indywidualność. Powstaje nowa, wartościowa dla obu stron relacja. Nie można wyjść przed szereg, gdy nie ma szeregu… Mu Qi pokazuje w swym dziele, że każda z trzech zdefiniowanych wyżej postaw godna jest szacunku, zawiera ludzkie pragnienia. Ich wartość dostrzegamy dopiero w konfrontacji. Dopiero jako całość nabierają właściwego sensu.


Hurma, hebanek, hebanowiec, persymona, sharon, szaron, szarona, kaki, czyli diospyrosowoc bogów. Owoc hurmy kaukaskiej w oczach starożytnych Greków. Angielska nazwa persimmon (spolszczenie: persymona) jest zapożyczona z języka Indian północnoamerykańskich.

Autor

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polecane

Najnowsze

Więcej