Wolność dla farmaceuty – a dzięki temu dobra opieka farmaceutyczna dla pacjenta – to optymistyczna, długofalowa perspektywa po wejściu w życie nowelizacji ustawy Prawo farmaceutyczne. Sprawiedliwości stało się zadość. Farmaceutom przywrócono prawo do aptek, odebrane im przez komunistów w roku 1951. Nie jest to przywilej. Raczej szansa i wyzwanie nie tylko dla współczesnych, ale i dla następnych pokoleń farmaceutów. Najważniejsza jest przy tym świadomość, że farmaceuta w swojej własnej aptece jest wolny.
Wolny – w przestrzeni rynku farmaceutycznego i wyboru właściwej oferty; w perspektywie czasu i formy rozwoju aktywności zawodowej; w organizacji pracy i optymalizacji opieki farmaceutycznej; w sferze finansowej, w polityce cenowej; w zakresie działalności społecznej, wpływu na politykę i kształtowanie prawa; w aspektach etycznych i w wierności sumieniu.
Farmaceuci są ekspertami w dziedzinie leku roślinnego i doceniają potencjał związany z racjonalną fitoterapią. Dostrzegają też zagrożenia wynikające z nieprzestrzegania granicy między lekiem a żywnością. Jest szansa, że we własnych aptekach wprowadzą porządek i nadadzą właściwą rangę lekom roślinnym. Wiceminister Zdrowia, przygotowujący politykę lekową, odszedł a nierozwiązany problem pozostał. Nawet drastycznie krytyczny raport Najwyższej Izby Kontroli nie skłonił decydentów do działania. Polska Rada Leku Roślinnego wystąpiła do Ministra Zdrowia z wnioskiem o powołanie na stanowisko wiceministra odpowiedzialnego za politykę lekową specjalisty z wykształceniem farmaceutycznym.
Powtarza się mocno wytarte motto: Co nie jest prawem zabronione, jest dozwolone.
O ile w odniesieniu do gospodarki można to przyjąć jako oczywistość, to w dziedzinie ochrony zdrowia sprawa jest złożona. Wczesnoporonna pigułka jest tak niebezpieczna, że nawet lekarze nie powinni jej przepisywać, zwłaszcza w świetle unijnych regulacji, które pozwalają, ale nie zobowiązują do stosowania tego nieetycznego, śmiercionośnego środka. Dobrze jest być człowiekiem wolnym?