Errare humanum est – Błądzić jest rzeczą ludzką. Mówi się, że nie popełnia błędów ten, kto nic nie robi. Rzeczywistość jest jednak bardziej skomplikowana.
Rząd w czasie ostatnich dwóch kadencji zrobił niewiele dobrego dla rynku leków roślinnych. Za to uczynił wiele złego. Jako dobro należy traktować zakończenie okresu przejściowego dla suplementów diety, podlegających kwalifikacji jako lek. Jest to zasługa bezkompromisowego wiceministra Marka Twardowskiego, który wkrótce… pożegnał się ze stanowiskiem i polityką lekową. Później lek roślinny został w sposób świadomy dotknięty błędnymi decyzjami. W Urzędzie Rejestracji zlikwidowano wydział do spraw leków roślinnych i wycofano ze stron internetowych Urzędu listę substancji roślinnych, które mogą wchodzić w skład produktu leczniczego roślinnego lub suplementu diety. Podniesiono opłaty za audyty GMP, kosztami planowych badań kontrolnych próbek leków, pobieranych z rynku przez Inspekcję Farmaceutyczną, obciążono podmioty odpowiedzialne oraz rozszerzono zakres kosztochłonnych wymagań, dotyczących surowców roślinnych importowanych. Osłabiając konsekwentnie lek roślinny, bez skrupułów wspiera się jednocześnie suplementy diety. Inspekcja sanitarna nie pobiera opłat za wprowadzanie na rynek tysięcy suplementów diety rocznie. Nie reaguje na rażące przypadki łamania Prawa farmaceutycznego i Ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Bezpodstawnie interpretuje się przepisy, twierdząc na przykład, że suplementy mogą zawierać do 75% dawki leku. Nawet nagłaśniane przez media przypadki śmiertelnych zatruć nie skłoniły organów do refleksji i przeciwdziałania ewidentnym zagrożeniom.
Prawdopodobnie ekipa trzymająca władzę w Ministerstwie Zdrowia wkrótce się zmieni. Jest szansa, że zostaną zatrudnieni ludzie, którzy jeszcze nie piastowali stanowisk i wzniosą się ponad utarte i mocno już zużyte mechanizmy, takie jak gabinet polityczny, asystenci i doradcy. Jeśli trzeźwo spojrzą na rzeczywistość, to zrozumieją, że dziesiątki tysięcy niekontrolowanych suplementów diety na rynku – na którym nie przestrzega się granicy między lekiem a żywnością – to realne zagrożenie dla zdrowia i życia. Po zidentyfikowaniu zagrożeń konieczne są działania korygujące i zapobiegawcze, w celu wyeliminowania nieprawidłowości spowodowanych błędami, ale niestety, także i złą wolą ludzi. W nowych warunkach urzędnicy odpowiedzialni za politykę lekową powinni wyciągnąć konstruktywne wnioski z obecnej sytuacji. Tolerowanie i utrwalanie chaosu byłoby znacznie gorsze niż sam błąd.