Atawistyczne reakcje, które dawniej ratowały naszych przodków, obecnie mogą być dla nas bardzo niekorzystne.
Niepewność, strach, lęki, panika to stany, które nikomu z nas, zwłaszcza w ostatnim czasie, nie są obce. Boimy się, my dorośli, a co dopiero nasze dzieci.
Zewsząd płyną niepokojące wiadomości o postępach koronawirusa. Media cały czas nagłaśniają szerzącą się epidemię, a właściwie już pandemię. Strach, nas dorosłych, przechodzi na nasze dzieci, ponieważ są one jak papierek lakmusowy odbijający nasze lęki, obawy i niepokoje.
Aby uspokoić dzieci, najpierw my dorośli powinniśmy umieć zapanować nad negatywnymi uczuciami. Niekoniecznie musimy od razu udać się do psychologa czy do terapeuty, którzy następnie mogą nas skierować do psychiatry, u którego – aby stłumić lęk – zostanie nam przepisana garść uzależniających leków…
A to przecież normalne, że gdy odczuwamy strach, to serce bije coraz głośniej i szybciej, pojawiają się mdłości, trzęsą się ręce, a w głowie mamy mętlik. To jest dziedzictwo naszych przodków, że w sytuacji zagrożenia stajemy się bezradni, uwidaczniają się atawizmy. Zachowania te możemy zaobserwować na przykładzie innych ssaków. Psy w sytuacji zagrożenia podkulają ogon, zaciskają szczękę lub atakują. My również, gdy znajdziemy się w sytuacji zagrożenia, często stajemy w bezruchu i niemocy. Chcielibyśmy uciec z miejsca zagrożenia. Naszym przodkom takie zachowanie nieraz ratowało życie.
Jednak nas obecnie atakują permanentnie sytuacje stresowe, jedna po drugiej. To może doprowadzić do wielu chorób cywilizacyjnych, takich jak nadciśnienie czy zaburzenia rytmu serca. W sytuacji lęku i strachu drastycznie podnosi się też poziom cukru. Spójrzmy na przyczynę naszego lęku, niepokoju i bezsenności. Przeanalizujmy sytuacje, które są dla nas stresogenne. Spróbujmy spojrzeć na to nie swoimi oczyma, ale tak, jakby ktoś stał z boku i patrzył. „Z boku lepiej widać”… To znane powiedzenie szachistów, ale i w sytuacjach życiowych oddaje sedno sprawy. Przy takim spojrzeniu z boku od razu możemy dostrzec, że nie taki diabeł straszny, jak go malują; że to, co dla nas może być problemem nie do opanowania, dla innych jest błahostką. Wiele osób woli jednak zażyć lekarstwo, które za chwilę wytłumi nasze lęki i niepokoje. Wytłumi to nie znaczy wyleczy… Często nie zdają sobie sprawy, że te leki mogą prowadzić do uzależnień i konieczności zażywania coraz większych dawek, aż do kompletnego zobojętnienia.
Leki psychotropowe
mogą nas odizolować od ludzi, a przecież jesteśmy stworzeni do życia społecznego. Powinniśmy każdego dnia dostrzegać w sobie nawzajem piękno tego świata i wielkość człowieka. Dlatego z natury należy czerpać energię i radość życia. Wszystko, co potrzebujemy, mamy wokół siebie, tylko musimy to jeszcze dostrzec. Powtarzam wielokrotnie, że szczęściarzami są ci, którzy żyją w harmonii z naturą, którzy potrafią odnaleźć oferowane przez nią środki i wiedzą, na jakie przypadłości należy je stosować.
Zioła są bezpieczne
Możemy je stosować także u małych dzieci. Wiedzę o ziołach, o fitoterapii (ziołolecznictwie) możemy wykorzystać dla dobra naszych najmłodszych. Pierwszym przykładem jest kozłek lekarski, inna jego nazwa to waleriana. Kozłek wycisza i uspokaja, usuwa z nas lęki. Bezpiecznie mogą go pić dzieci. Jest to roślina o charakterystycznym zapachu, dobrze znanym starszym z nas, bo mikstury z kozłka często stały na półkach naszych babć, które w chwilach zamętu i niepokoju bezpiecznie ją stosowały, a życie na nowo stawało się piękne… Innym przykładem jest zioło bardzo użyteczne w obecnych, niepokojących czasach – melisa. Możemy ją nawet sami zasadzić w ogrodzie czy na balkonie. A później z jej listków zaparzać pyszną herbatkę. Już Paracelsus – żyjący na przełomie XV-XVI wieku – nazywał ją eliksirem życia. Wierzył, że jest to zioło, które może postawić na nogi człowieka leżącego na łożu śmierci. Melisa uspokaja, wycisza, a jednocześnie wzmacnia pamięć i odpędza złe myśli. Relaksuje człowieka, poprawia trawienie i ułatwia zasypianie. Wpływa dobroczynnie na mózg, poprzez wzmocnienie wydajności i poprawę zdolności myślenia. Mało kto wie, że melisa działa też antywirusowo, dzięki czemu wykorzystywana jest na przykład do leczenia wirusa opryszczki.
Gdy nasze pociechy mają problemy z zasypianiem, to warto byłoby im zaparzyć na noc szyszkę chmielu. Pojawiła się ona w literaturze już w V wieku p.n.e. w Babilonie. Należy do roślin wyciszających, korzystnie wpływa też na stany wyczerpania nerwowego i na lęki. Pomaga przy leczeniu bezsenności i nadpobudliwości. Oprócz naparów do picia, możemy ją stosować do kąpieli odprężających, regenerujących i łagodzących. Zioło serdecznika od razu, już przez samą nazwę, informuje nas, że jest przyjazne dla naszego serca, również dla całego układu nerwowego. Serdecznik zapobiega nadciśnieniu i nadmiernej pobudliwości serca. Bardzo znanym, lecz często niedocenianym ziołem jest dziurawiec. Stosuje się go głównie w leczeniu niestrawności. Ta wspaniała roślina ma szereg innych zastosowań. Działa m.in. przeciwdepresyjnie, podnosi poziom witaminy D3, której niedobór może wywoływać depresję. Dziurawiec działa skutecznie w psychozach i stanach nerwicowo- depresyjnych, a także przy wyczerpaniu nerwowym, w objawach niepokoju, a u dzieci przy moczeniu nocnym i w lękach. Prof. Aleksander Ożarowski zalecał dziurawiec pomocniczo w depresjach, po wstrząśnieniu mózgu, w ciężkich kontuzjach i po operacjach. W stosowaniu ziół ważne jest, aby nie podawać ciągle tych samych, bo monotonne ich stosowanie może doprowadzić do wystąpienia działań niepożądanych. Najlepiej herbatki i napary danego zioła stosować przez kilka dni, a następnie przechodzić do kolejnego, o podobnym działaniu. Stosujmy zioła naprzemiennie.
Tablety z umiarem…
Znamy już podstawowe zioła, których stosowanie zapewnia równowagę psychiczną nam i naszym dzieciom. Spójrzmy teraz z innej strony na problem: zbyt wczesne obdarowywanie naszych milusińskich smartfonami i tabletami może przyczynić się do uzależnienia się od nich. Reakcje dzieci przy próbie ograniczenia ich używania są takie, jak w przypadku osób uzależnionych. Pojawia się agresja, niepokój i nadpobudliwość. Starajmy się przebywać jak najwięcej z dziećmi, aby czuły się chciane i kochane przez nas. Poświęcajmy im czas, czytajmy i opowiadajmy bajki, bo wtedy ich mózg rozwija zdolności intelektualne. Obecnie plagą stały się zaburzenia mowy u małych dzieci. Kiedy bezmyślnie patrzą one w ekran telewizora, nie rozwijają im się połączenia między półkulami mózgu. Powróćmy do wspólnego śpiewania, do spacerów i opowiadania bajek. Bądźmy obecni prawdziwie, a nie pozornie przy dorastaniu naszych dzieci! Przekazujmy im nasze poglądy, opowiadajmy o pięknej historii naszej ojczyzny i jej bohaterach. Telewizja nie wychowa nam dzieci. Dziecko potrzebuje miłości, spokoju i pewności, że jesteśmy przy nim i wtedy czuje się bezpieczne, kochane, zdrowe, pełne radości i chęci życia. Tylko w takich okolicznościach w sercu dziecka zagości pokój i będzie się harmonijnie rozwijało.
Każde dziecko potrzebuje miłości, ale należy traktować je indywidualnie. Człowiek to istota psycho-fizyczno- -duchowa i wszystkie z tych aspektów muszą współgrać. Dziecku należy dać poczucie bezpieczeństwa już od chwili poczęcia. Gdy kobieta podczas ciąży żyje w stresie, to przenosi się on także na nienarodzone jeszcze dziecko. Wszystko, co dzieje się w okresie płodowym i w momencie narodzin, ma wpływ na późniejsze zdrowie psychiczne dziecka. Dziecka nie należy potępiać ani z niego kpić. Można zastosować co najwyżej „zdrową krytykę”. Najważniejsze, by je po prostu docenić, bez względu na efekty. Nawet jeśli dziecku „nie wyszło”, to ono przecież chciało dobrze. Jeśli nie tym razem, to może następnym mu się uda. Stres u dziecka obniża odporność organizmu i przez to zwiększa skłonność do infekcji, może przyczyniać się do rozwoju u niego chorób nowotworowych. Ważne, aby starać się dzieciom zapewnić regularny rytm dnia: stałe pory snu czy posiłków; zapewnić czas na odpoczynek, najlepiej na świeżym powietrzu.
Uważajmy na to, co dajemy naszym dzieciom do jedzenia. Należy unikać fast-foodów. Jeśli nasze dzieci lubią pizzę czy burgery, spróbujmy je przygotować wspólnie z nimi w domu. Taki domowy fast-food może być zdrowy pod warunkiem, że użyjemy do tego świeżych i nieprzetworzonych produktów.
Kolejną zmorą wśród dzieci i młodzieży są atrakcyjne smakowo napoje energetyczne, które mają duży wpływ na nadpobudliwość. Spróbujmy przygotować dla nich domowe orzeźwiające lemoniady, kompoty albo smoothie. Zróbmy co w naszej mocy, aby dzieci spożywały warzywa i owoce. Jeśli dziecko nie lubi pomidorów, nie zmuszajmy je, może będzie wolało ogórki i cieszmy się tym. Poszukujmy kolejnej zieleniny, która trafi w gusta naszego dziecka. Starajmy się, by nasze dzieci przyjmowały witaminy, głównie D3 w formie tranu czy przez spożywanie ryb. Jeśli trafimy na „koneserów”, może uda nam się przekonać dzieci do spożywania oleju lnianego albo z czarnuszki siewnej. Dbajmy również o to, by pokarmy były bogate w witaminy B i kwas foliowy. Na zdrowie dzieci wpływa bardzo wiele czynników: jak zachowają się rodzice; co jedzą nasze pociechy; jak je traktujemy. Otoczmy dzieci miłością, dbajmy o ich odpowiednią dietę i pozwólmy im dorastać w swoim tempie. Już od wczesnego dzieciństwa podawajmy im wcześniej wymienione napary z ziół, by mogły rozwijać się prawidłowo.