Spojrzenie w obraz ma swoje tajemnice. Wehikuł czasu umieszcza widza w innym, „zadanym” do odkrycia świecie. Sztucznie tylko obramowanym zdobnymi kawałkami drewna. Mają one znaczenie dla profanów lub… kolekcjonerów. Istota tkwi w środku.
W słynnym obrazie holenderskiego mistrza baroku Willema Kalfa (*1619 +1693) Martwa natura z miseczką z chińskiej porcelany (1662) żarówiasta latarnia rozświetla z wnikliwą soczystością konsystencję cytryny obdartej ze skóry. Spiralna serpentyna cierpkiej, lekko chropowatej skóry cytryny, przywołuje na myśl kształt układu chromosomów DNA. Odsłania kwaśny miąższ cytrusowego owocu. Przywołane zostają stare myśli: Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy? Przywołane wehikułem przenoszącym nas? Właściwie dokąd? Co z tą cytryną?
Cytryna właściwa, zwyczajna Citrus Limon to dla fitoterapeuty źródło witaminy C, stosowanej w przeziębieniach, w szkorbucie, w oczyszczaniu organizmu z niepotrzebnych toksyn. Wydaje się jednak, że dla holenderskiego malarza tamtego czasu cytryna, jak wszystkie owoce południowe, była oznaką luksusu. Z powodu kwaśnego smaku była spożywana oszczędnie, nie łapczywie. A skoro tak, to stała się wkrótce symbolem? cnoty i umiarkowania. Z drugiej strony, jak to w zwyczaju symbol ma, cytryny, które dość często pojawiały się w martwych naturach, przywoływały konkretne właściwości lecznicze. Miały stanowić odtrutkę na trucizny kryjące się w rozmaitych substancjach, dostępnych na co dzień. O jakich substancjach mowa?
Szklane kielichy, puchary napełnione winem i piwem, egzotyczne owoce, srebrne tace i noże z porcelanowymi rączkami – to niewątpliwie luksus. Wszystkie te błyskotki w ludzkim bycie były tylko chwilowym zdarzeniem, marnością, vanitas. Za to owoce symbolizowały płodność i obfitość, rozumianą jako bogactwo i sukces. Porcelanowa miseczka jest symbolem kobiecości, której płodność przeciwstawiona jest rozwiązłości, symbolizowanej przez bogato zdobione naczynia, wypełnione trunkami. Spiralnie skręcona skórka cytryny, na tle wzorzystego materiału, niczym kosmicznej arabeski, odsłania inny wymiar ukrytej symboliki cnoty i umiaru. To podróż wewnątrz siebie, by odnaleźć istotę miejsca czasu i przestrzeni, w której jestem. Światło w obrazie pada od strony patrzącego na obraz, widoczne jest to przez blik światła na kuflu, odbijający okno pracowni. Przekaz staje się bardziej czytelny. To nie przedmioty emanują światłem lub coś symbolizują. To człowiek ma w sobie światło, którym potrafi oświetlać innych ludzi i nadawać sens przedmiotom.