Człowiek i PasjePodróżeBliskie spotkania na Borneo

Bliskie spotkania na Borneo

Trzecią pod względem wielkości wyspą na świecie – po Grenlandii i Nowej Gwinei – jest Borneo. Ma powierzchnię zbliżoną do Turcji, znacznie większą niż Francja, dwuipółkrotnie większą od Polski. Nie leży w obrębie jednej państwowości, podzielona jest między trzy kraje: Malezję, Indonezję i Brunei. Na północy wyspy leżą stany Sabah i Sarawak. To część Malezji. Właśnie ten obszar miałam okazję odwiedzić.
Borneo jest marzeniem każdego, kto pasjonuje się przyrodą, tym bardziej biologa z wykształcenia. Oczarowani lekturą książek Redmonda O’Hanlona czy Erica Hansena o nieokiełznanej dżungli, wyobrażamy sobie, że kiedyś sami będziemy szukali gigantycznych kwiatów, śmiesznych nosaczy czy przedziwnych dzioborożców. Pierwszy kontakt z wyspą ostudził nieco moje wyobrażenia. Stolica stanu Sabah, Kota Kinabalu, jest po prostu nowoczesnym i rozwiniętym miastem, o którym nie można powiedzieć, że jest ciche, spokojne czy tajemnicze.

Kinabalu

Wystarczy jednak pojechać 80 km na wschód od Jesselton, jak dawniej nazywano Kota Kinabalu, by stanąć u stóp najwyższego szczytu wyspy, Kinabalu (4095 m n.p.m.), otoczonego prawdziwą dżunglą. Roztaczający się dookoła teren, zajmujący ponad 700 km2, stanowi park narodowy. Jako pierwszy w Malezji został wpisany, ze względu na unikatową przyrodę, na listę Światowego Dziedzictwa Przyrody UNESCO. Nic dziwnego, w Parku rośnie ponad 4500 gatunków roślin i żyje 326 gatunków ptaków oraz 100 gatunków ssaków.

Śliskie pijawki i bajeczne motyle

Pierwsze spotkanie z dziką przyrodą w Kinabalu wiąże się z wężami, insektami i pijawkami. Pijawki spływają wraz z wodą leśnymi ścieżkami, są w potokach i w kałużach, także wysoko na liściach drzew. Niepostrzeżenie atakują każdy odsłonięty fragment ciała, przechodząc za kołnierzyk, wchodząc do rękawów, butów i nogawek spodni. Są śliskie w dotyku, więc ich odrywanie jest nieprzyjemne. Z powodu wydzielanej przez nie hirudyny, krew sączy się z ran jeszcze przez długi czas po tym, jak się ich pozbędziemy. Największe pijawki mają ponad 30 cm długości!

Za to owady dostarczają miłych wrażeń, zwłaszcza bajecznie kolorowe motyle lub zadziwiająco duże chrząszcze, na przykład z rodzaju Mormolyce.

Trupi kwiat

W parku Kinabalu i w znajdującym się nieopodal rezerwacie przyrody Poring Hot Springs wszystko jest jakby większe niż gdzie indziej. Patyczaki mają po 50 cm długości, cykady po 20 cm (Pomponia sp.), motyle osiągają około 17 cm (np. Troides miranda, Trogonoptera brookiana), ćmy mają skrzydła o rozpiętości do 30 cm (Pawica atlas Attacus atlas), drzewa Shorea fagueteana sięgają ponad 80 m wysokości. Kwiaty mają nawet metr średnicy i ważą prawie 10 kg!
Zobaczyć kwitnącą w naturze raflezję, największy kwiat świata – to było jedno z moich borneańskich marzeń. Szczęśliwie podczas mojego pobytu w Poring Hot Springs, nieopodal rezerwatu, zakwitł jeden osobnik. Raflezje, nazywane inaczej bukietnicami, są roślinami pasożytniczymi. Nie wytwarzają korzeni, łodyg ani liści. Do tej pory poznano 18 gatunków bukietnic, a spotkana przeze mnie to Rafflesia keithii. Raflezja jest pąkiem przez 15 miesięcy, a kwitnie zaledwie 7 dni. Miałam więc ogromne szczęście. O miejscu zakwitnięcia raflezji informowały rozwieszone przy drodze białe płachty materiału i tablice ze wskazówkami, jak tam dotrzeć. Kwiat i pąk zostały ogrodzone przez właściciela terenu, który je chronił i jednocześnie pobierał opłatę. Zapach raflezji jest nieprzyjemny, ale nie odrażający. Porównać go można do psującego się mięsa. Im kwiat jest starszy, tym zapach intensywniejszy. Miejscowi nazywają raflezję trupim kwiatem.

Leśny człowiek…

Jednak większość turystów przyjeżdża na Borneo przede wszystkim po to, by zobaczyć w naturze orangutany. To możliwe, tak jak w przypadku raflezji, tylko na Borneo i na Sumatrze. Bez kilkudniowej wyprawy w głąb dżungli, z wynajętym przewodnikiem, nie mamy szans na spotkanie. Z tego powodu wielu wybiera łatwiejszy sposób i jedzie do Sepilok, gdzie znajduje się znane na całym świecie Centrum Rehabilitacji Orangutanów. W Poring Hot Springs spotkać można oswojoną orangutanicę Jacki. Oswojona, ale żyjąca na wolności, przychodzi do ludzi po różne smakołyki, zwłaszcza po aromatyczne, świeże owoce.
Nazwa orangutan wywodzi się z języka malajskiego orang hutan i dosłownie znaczy leśny człowiek. Trzeba przyznać, że jest niezwykle trafna, bo gdy siedzi się blisko tego stworzenia, nie można się nadziwić, jak bardzo jest do nas podobne. Wrażenie jest nie do opisania. Trzeba tego po prostu doświadczyć.

Poring Hot Springs

jest świetnym miejscem wypoczynku i spotkań z przyrodą. Miasteczko i znajdujący się tu rezerwat oddalone są od Kinabalu zaledwie o 39 km. Turyści przyjeżdżają tu głównie ze względu na gorące źródła, których bogata w związki siarki woda ma lecznicze właściwości, szczególnie na wszelkiego rodzaju choroby skórne. Nieopodal źródeł jest farma motyli, na której z bliska można oglądać te bajeczne owady. Inną atrakcją Poring jest canopy walk o długości prawie 160 m. Spacer po linowych mostach o pajęczej konstrukcji, rozwieszonych pomiędzy drzewami Mengaris na wysokości 30-41 m, pozwala oglądać dżunglę z perspektywy ptaków i orangutanów. Wśród koron drzew świat wygląda zupełnie inaczej – tym bardziej, że poziom adrenaliny w żyłach znacznie się zwiększa przy każdym rozhuśtaniu wąskich mostów…

Manangowie

Centralna część Borneo pierwotnie zamieszkana była przez lud Ibans, należący do Dajaków, łowców głów. To określenie odnosi się do praktykowanego przez nich zwyczaju przechowywania specjalnie wypreparowanych głów wrogów jako trofeum wojennego. Ibans, podobnie jak i inne ludy z Borneo (np. Rungus, Lotud), mieszkali całymi klanami w długich domach rumah panjai, obok których były simpukng, czyli warzywno-owocowo-ziołowe ogrody. Największą wiedzę o ziołach miał manang – mężczyzna lub kobieta. To właśnie od szamanów wielu naukowców uczy się obecnie wykorzystania roślin z borneańskiej dżungli. Jednym z najbardziej rozpowszechnionych na Borneo ziół jest

tongkat ali Eurycoma longifolia

Rośnie w dżungli, ale sadzony jest także w każdym simpukng. Roślina ta ma wiele lokalnych nazw, większość z nich nawiązuje do jej gorzkiego smaku i leczniczych właściwości. Jest wiecznie zielonym drzewem do 15 m wysokości, należącym do rodziny biegunecznikowatych Simaroubaceae. Od wieków różne jej części stosowane są w medycynie ludowej Dajaków jako środek przeciwmalaryczny, przeciwcukrzycowy, przeciwgorączkowy, przeciwwrzodowy, przeciw zmęczeniu, antybakteryjny, odchudzający, poprawiający nastrój i – co dla Malajów i Indonezyjczyków wydaje się mieć szczególne znaczenie – jako afrodyzjak. Z tego powodu tongkat ali nazywane jest często azjatycką viagrą. Dotychczasowe badania prowadzone na zwierzętach potwierdzają pozytywny wpływ spożywania preparatów z rośliny na wiele aspektów życia seksualnego u samców. To z tego powodu na całym Borneo produkty z tongkat ali można kupić w każdym sklepie czy restauracji. Może to być kawa lub herbata z dodatkiem startego korzenia, może to być przyprawa, którą dodaje się do jedzenia, mogą to być cukierki, lub saszetki z proszkiem do rozpuszczenia w wodzie. Tongkat ali ma w składzie kwasinoidy, które są najbardziej gorzką substancją na świecie (50 razy bardziej niż chinina). Po tym niezwykle gorzkim smaku można poznać, czy kupiło się prawdziwy sproszkowany korzeń Eurycoma longifolia, czy tylko jego podróbkę. Ponieważ podczas badań nad tongkat ali wykazano, że podnosi on poziom testosteronu w organizmie, zaczęto testować jego zastosowanie jako anaboliku. Kontrolne badania, przeprowadzane na młodych mężczyznach, wykazały znaczny przyrost tkanki mięśniowej podczas treningów i duży wzrost wytrzymałości po dodatkowej suplementacji tongkat ali. Naukowcy tajwańscy i japońscy udowodnili, że roślina ma także właściwości antynowotworowe i cytotoksyczne. Z korzenia wyodrębniono aż 65 związków biochemicznych, które obecnie są badane pod kątem ich wykorzystania w leczeniu nowotworów. Do tej pory potwierdzono, że tongkat ali niszczy ludzkie komórki rakowe w raku sutka, piersi i płuc. Spożywanie korzenia wpływa na obniżenie poziomu hormonów stresu. Nowym trendem w prowadzonych doświadczeniach naukowych jest badanie wpływu wyciągów z Eurycoma longifolia na leczenie osteoporozy. Dotychczasowe wyniki sugerują, że może to być jeden z najskuteczniejszych leków na tę chorobę.

Kacip fatimah Labisia pumila

to afrodyzjakowy odpowiednik tongkat ali, stosowany przez kobiety. Jest to niewielka roślina o zdrewniałej łodydze, z rodziny pierwiosnkowatych Primulaceae. Jej właściwości nie są tak dobrze przebadane naukowo jak tongkat ali, ale wiadomo już, że stosowanie kacip fatimah wpływa korzystnie na florę bakteryjną pochwy, reguluje cykle menstruacyjne i łagodzi bóle z nimi związane, wpływa korzystnie na ukrwienie oraz napięcie skóry pochwy i łagodzi objawy menopauzy. Stosuje się go także do polepszenia samopoczucia i pobudzenia organizmu w zmęczeniu. Kacip fatimah wykorzystywany jest w leczeniu wzdęć oraz do ujędrnienia i tonizacji mięśni brzucha. Jak potwierdzili naukowcy, roślina zawiera duże ilości fitoestrogenów, z tego powodu nie stosują jej kobiety w ciąży.

Kocie wąsy

Ciekawą rośliną lecznictwa Dajaków jest Orthosiphon aristatus. Ze względu na charakterystyczne kwiaty, nazywana jest powszechnie kocimi wąsami. Ponieważ są one atrakcyjne nie tylko dla nas, ale i dla owadów (głównie pszczół i motyli), coraz chętniej sadzone są w europejskich ogrodach. Kocie wąsy mają właściwości lecznicze. Świeże, jak i suszone, liście są lekarstwem na choroby związane z układem moczowym. Działają moczopędnie i zwalczają kamienie nerkowe. Stosuje się je także w leczeniu albuminurii, reumatyzmu, cukrzycy, niskiego poziomu glukozy we krwi. Mają właściwości antybakeryjne, dlatego używane są w leczeniu przeziębień i kaszlu.

Smocze łuski

czyli Pyrrosia piloselloides, to epifityczna paproć porastająca drzewa, także mury starych domów. W lecznictwie stosuje się liście, które mają słodko-gorzkawy smak. Mają właściwości przeciwzapalne, przeciwbólowe, oczyszczające krew, zatrzymujące krwawienia i przeciwkaszlowe. Ze względu na silne działanie antytoksyczne, stosowane w leczeniu raka piersi, żółtaczki, gruźlicy, zapalenia ślinianek przyusznych, bólów brzucha, zaparć, reumatyzmu, zapalenia dziąseł i jamy ustnej. Wykorzystywane są także w walce z niektórymi chorobami skórnymi.

* * *

W roślinach lasów tropikalnych tkwi lecznicza moc i rząd malezyjski zdaje sobie z tego sprawę. Jak wykazują statystyki, 70% ziół zidentyfikowanych przez National Cancer Institute pochodzi z dżungli. Niestety, do tej pory sprawdziliśmy doświadczalnie medyczne zastosowanie mniej niż 1% roślin lasów tropikalnych. Mając tę świadomość, światowe koncerny farmaceutyczne starają się nielegalnie wywieźć różne gatunki roślin i zwierząt, by później sprawdzać potencjalne możliwości ich wykorzystania w lecznictwie i zarabiać na nich. By zapobiegać takim praktykom, rząd stanu Sarawak w roku 1997 zaostrzył prawo i obecnie za próbę nielegalnego wywiezienia okazów przyrody grozi kara 5000 amerykańskich dolarów lub (oraz) 3 lata więzienia. Tak się chroni dobra narodowe…

Autor

  • mgr Dominika Kustosz

    Dominika Kustosz - etnobotanik i miłośniczka podróży. Obecnie pracuje w IOP Polskiej Akademii Nauk o raz w Jagiellońskim Centrum Innowacji. Jest członkiem Związku Polskich Fotografów Przyrody. Pisze pracę doktorską ze sposobów użytkowania roślin na Podhalu. www.dominikakustosz.com

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Polecane

Najnowsze

Więcej