Jedzący groch to jedno z najbardziej realistycznych przedstawień w malarstwie. Georges de la Tour (*1593 †1652) stworzył je w latach 1622-25. Autor był znanym przedstawicielem francuskiego baroku, zmarł przedwcześnie na skutek epidemii. Także jego dzieła jakby zamarły na kilka wieków. Został na nowo odkryty i doceniony jako fascynujący twórca dopiero na początku XX wieku.
De la Tour pochodził z rodziny rzemieślników z Lotaryngii. Być może to pochodzenie sprawiło, że w jego dziełach jest tak sugestywny realizm. Nie tylko realizm, także naturalizm, który odznacza się szczególną przenikliwością w obserwowaniu tego, co obiektywne, niezależne od osobniczego oglądu, ale również tego, co stanowi o fenomenie obserwowanego obiektu. Mam tu na myśli swoiste cechy, które towarzyszą obiektom, tak zwane akcydensy – pojęcie wywiedzione z filozofii Arystotelesowskiej. Bez tych swoistych akcydensów obiekt w malarstwie byłby tym samym obiektem, ale nie takim samym, bo nie swoistym… U de la Toura ta swoistość i niepowtarzalność jest szczególnie dostrzegalna. Jabłko jest soczyste po delaturowsku, słońce razi i ogrzewa w sposób swoisty dla tej twórczości. To jego słońce, jego jabłko…
W obrazie Jedzący groch młody wówczas mistrz dotyka współodczuwająco problematyki starości, biedy, samotności, ciążącego uzależnienia od codziennych potrzeb fizjologicznych starego człowieka. Stara kobieta i stary mężczyzna w obrazie łapczywie rzucili się do pożywienia. Widać, że są bardzo głodni. O niczym nie rozmawiają, całkowicie zajęci miskami z grochem. Mężczyzna razem z miską trzyma kostur – jakby dla podkreślenia, że jest nieodłącznym atrybutem jego starości. Kobieta spogląda na nas, lecz nie widać w tym spojrzeniu zaciekawienia, raczej spokojną obojętność na wszystko, co wokoło się dzieje. Tylko jedzenie jest istotne, ono pozwala żyć, trwać.
Te przyziemne czynności nabierają u de la Toura głębi metafizycznej. Ocieramy się o egzystencjalny banał i zarazem o tajemnicę życia. Oto człowiek i jego starcza codzienność. Ze wszystkich potrzeb ta miska grochu i pragnienie najedzenia się wydają się najważniejsze. Mistrz wywodzący się z wielopokoleniowej rodziny piekarzy, ze szczególnym darem obserwacji tego, co umyka innym, zdaje się pytać nas: – Na czym najbardziej w życiu by wam zależało po kilku dniach bez jedzenia? Oto nasze wojowanie, oto byt nasz podniebny, mówiąc słowami polskiego prekursora baroku, Mikołaja Sępa- Szarzyńskiego. Oto nasze człowieczeństwo: głód, senność, zmęczenie, choroba. Wielki artysta zauważa w zwykłej czynności jedzenia coś, co wzrusza i jest to wzruszenie podobne do tego, które wywołuje obraz Nowonarodzonego w nędznej stajence. Kruchość życia i jego pozorna brzydota, w której jest piękno fascynującej prawdy, ciągle na nowo odkrywanej przez każdego z nas.
Malarz osiąga w obrazie delikatność materii, mimo iż tak ciężkie jest samo w sobie życie pary starych ludzi. Im dłużej patrzę na ten obraz, tym silniej urzeka mnie swą ponadczasowością i przenikliwą prawdą o ludzkiej, egzystencji. Pozarajskiej…
Ale bieda i smutek starości, wbrew pozorom, nie stanowią dominanty w tym obrazie. To także, a może przede wszystkim, radość z daru życia, które trwa, z daru Bożego pożywienia. Starzy ludzie nie tylko jedzą, ale i na swój sposób adorują ten dar Boży i lek z Bożej apteki. Prowadzone są badania, które wykazują, że ziarna grochu zwyczajnego mogą pomagać zwalczać nadciśnienie i przewlekłą chorobę nerek.