Od Wydawcy
Od dłuższego czasu mam wrażenie, że w kwestii suplementów diety i innych produktów
zagrażających życiu i zdrowiu zbliżamy się do dna, a więc wkrótce pojawi się szansa, by
się od niego odbić. Tymczasem nowe fakty wskazują, niestety, na dalszy upadek. Oto trzy
znamienne przykłady, potwierdzające to zjawisko:
- Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów skarży Naczelną Izbę Lekarską do sądu…
Za naukowo uzasadnioną, ale oczywiście negatywną opinię na temat preparatów homeopatycznych
- Rząd, mimo butnych zapowiedzi, nie przerwał procederu wprowadzania do obrotu
zbierających śmiertelne żniwo dopalaczy.
- GIS potwierdza, że co miesiąc na rynek trafia 800 nowych, niekontrolowanych suplementów
diety.
Lekarze, nawet ci bardzo doświadczeni i z tytułami naukowymi, zalecają w ramach poważnych
terapii te szeroko reklamowane w mediach preparaty. Być może czynią to w dobrej
wierze, ale często nie zastanawiają się czy przepisują lek czy żywność, nie rozumieją związanych
z tym zagrożeń. Farmaceuci zaś często bezkrytycznie i rutynowo sprzedają takie
produkty, nawet przeterminowane. Na opakowaniu takiego dodatku do żywności, w cenie
kilkudziesięciu złotych za 20 kapsułek, widzimy napis: najlepiej spożyć przed…
Niestety, psucie rynku w dalszym ciągu przebiega w warunkach cichego, nieformalnego
przyzwolenia ze strony odpowiedzialnych za tę sytuację instytucji.
Ewidentnym przykładem złej woli i braku wstydu jest wprowadzenie nowego sposobu obliczania
dochodu narodowego. Unijni mędrcy wpadli na pomysł, że wątpliwe statystyki
łatwo można poprawić, wliczając do dochodu narodowego swobodnie szacowane obroty
z przemytu, pornografii, narkobiznesu i prostytucji.
Wiele wskazuje na to, że suplementowy biznes stanowi bardziej wyrafinowaną już formę
niebezpiecznej gry rynkowej.
Nowy szef Komisji Europejskiej, Jean-Claude Juncker, odebrał komisarzowi do spraw
zdrowia uprawnienia, obowiązki i odpowiedzialność za przemysł farmaceutyczny, kontrolę
Europejskiej Agencji Leków i ustalanie cen leków, przekazując ten ważny zakres kompetencji
– ze względu na harmonizację polityki lekowej i bezpieczeństwo zdrowia publicznego
– komisarzowi do spraw rynku wewnętrznego i przemysłu. O ile Belgia, Francja, Cypr,
Austria, Grecja, Bułgaria, Słowacja, Litwa, Portugalia i Rumunia protestują przeciw tej
decyzji, o tyle Polska się zgadza i przytacza argumenty o innowacji i konkurencyjności.
Należy się spodziewać, że nowa komisarz skwapliwie wykorzysta wszelkie możliwości, by
dostosować regulacje dotyczące reklamy leków, dopuszczania do obrotu i ustalania cen, do
oczekiwań głównych graczy rynku farmaceutycznego. Zagrożenia dla zdrowia publicznego
i interes pacjenta znowu zejdą na dalszy plan. A wydawało się, że gorzej już być nie może…
mgr farm. Tadeusz Pawełek Starogard Gd. – Gdańsk, w październiku 2014 roku
|